Krystyna Habrat – ukończyła psychologię na UJ i poświęciła się pracy w tym zawodzie, zamieszkując z rodziną w Katowicach. Opowiada o sobie, że najbardziej interesuje ją człowiek. Dlatego wybrała zawód psychologa. Ale zawsze namiętnie czytała literaturę piękną. W końcu sama chwyciła za pióro. Pisze o ludziach, ich marzeniach, lękach, kompleksach, miłości i powikłanym życiu uczuciowym. Chętnie podejmuje problemy psychologii twórczości, wprowadzając postacie owładnięte pasją twórczą, gdzie rozważa, czym jest talent, natchnienie, pasja twórcza.
Publikowała opowiadania w czasopismach literackich, Tak i nie; Poglądy, Fakty, Okolice, Opole, Zwierciadło, Wiadomości kulturalne, Tygiel, Miniatura oraz esej o pracy twórczej w Radio. Ostatnio też w Internecie, np. na Portalu Pisarskim, w PKP-zin, Cegle, Pisarzach.pl i Krytyce Literackiej.
O sobie mówi:
„Lubię słuchać opowieści o naszej burzliwej historii i o ludziach. Zawsze zawisa nad tym pytanie: czemu oni tak sobie dokuczają, nie potrafią zrozumieć? Przecież wielu jest dobrych, a świat piękny. Wszyscy kochają, cierpią, marzą, by być kimś wspaniałym. A ktoś chce nawet napisać powieść. Już, jako psycholog, zaczęłam o tym pisać. I o pisaniu powieści. I o ludziach zwykłych. Z wielkich miast i miejsc dalekich, gdzie raz spadł grad większy od jabłka, a nikt nie dowierza”.

Wydane książki:Sprzedawca Karykatur – Wyd. KAW – 1989r; (opowiadania)
Podręcznik czarownicy. Klatka Guliwera; Wyd. My Book, 2005r; (dwie powieści: pierwsza przedstawia pasję pedagogiczną do naprawiania ludzi i świata, druga – pasję twórczą, opowiadając o trudach pisania powieści przez bohatera, który nie wie, czy ma talent)
Ta nadchodząca Wyd. My Book, 2009r; (dwie powieści: „Ta nadchodząca w werblach wysokich obcasów” i „Uciec przed drapieżnymi wskazówkami zegara)
Tu, gdzie spadł grad większy od jabłka Wyd. Novae Res, 2010r. (powieś powieść
o ludziach z prowincji, którzy kochają, marzą, cierpią).
Krzyk o północy – Wyd. Miniatura w Krakowie 2013r. (powieść)****KRYSTYNA HABRATMOJE PISARSKIE BIO

Mając 11 lat, orzekłam, że chciałabym pisać książki. Lubiłam czytać i wydało mi się to bardzo piękne. Tylko tak trudne, iż szybko o tym zapomniałam. Gdy miałam 15 lat, polonistka w liceum, pochwaliła moje wypracowanie klasowe o “Ulanie” J.I. Kraszewskiego, gdzie pan ze dworu uwodzi wiejską dziewczynę i już w nim zakochaną – porzuca. Profesorka powiedziała, że ujęłam temat głęboko psychologicznie i coś tam jeszcze. Wtedy uszczęśliwienie komplementami, co w tamtej szkole było rzadkością, skierowało moje zainteresowania na psychologię, choć od dawna zdecydowałam się na filologię polską. Jednak przed maturą stwierdziłam, że kocham książki, ale bardziej interesuje mnie człowiek, czasem szczęśliwy, a często zatroskany, cierpiący, pełen słabości, ale w jakiś sposób wielki. Jeden radzący sobie w życiu, inny przegrywający. Dlaczego tak bywa? Złożyłam więc papiery na Psychologię na UJ. Poznam to wszystko lepiej i będę pisać literaturę psychologiczną.

Zapomniałam o pisaniu zafascynowana przekrojami mózgu ludzkiego na anatomii systemu nerwowego, wiedzą o nerwicach i psychozach, a przede wszystkim o sposobach rozwijania inteligencji, pamięci, uwagi i wreszcie wyobraźni czy fantazji… Jeszcze czasem na jakimś wykładzie czytywałam pod pulpitem powieść, bo wciąż dużo czytałam, poznając aktualne mody i najnowsze nurty w literaturze, ale psychologia wciągała mnie bardziej. Na początku IV roku profesor spytał, o czym chcemy pisać prace magisterskie. Ja oczywiście wybrałam psychologię twórczości. Mam więc temat: Geneza pomysłu twórczego.

Odtąd żyję życiem pisarzy, ich zwierzeniami, jak powstawały ich wiersze, opowiadania, powieści, w jakich okolicznościach, w jakim nastroju psychicznym. To jest niezwykłe! Czytam o tym w bibliotekach i czytelniach. Zgłębiam co to: wyobraźnia, fantazja, natchnienie, daimonion, talent, powołanie, improwizacja. I jeszcze syndrom pustej kartki nad którą na próżno biedzi się autor. I, jak rodzi się odkrycie naukowe? Co sprzyja rodzeniu się pomysłów?

Jakże fascynujący jest moment zajarzenia się pomysłu! A potem, jak się on rozwija, przekształca.

Tak. Tylko ja ciągle nic ważnego nie piszę. Mam męża, dwóch synów, pracuję jako psycholog, dużo czytam, ale… czegoś mi jeszcze brak.

Powoli jednak coś się wyłania. I tak jakoś powolutku, nieśmiało też zostaję pisarzem.

Piszę o ludziach, szczęśliwych i zatroskanych, jak sobie w życiu radzą? Czemu niektórym nic się nie udaje, a innym lepiej? Publikuje opowiadania w czasopismach literacko-kulturalnych. Wreszcie debiutuję książką – zbiorem opowiadań: SPRZEDAWCA KARYKATUR.

Pisuję chętnie o cichych mieszkańcach małych miasteczek, żyjących na prowincji od pokoleń. I o przybyszach, których los rzucił po studiach tam, gdzie nawet zjawisko gradu większego niż jabłko, pozostaje tylko w pamięci kilku mieszkańców, bo świat się o tym nie dowiaduje. Tak powstała powieść: TU, GDZIE SPADŁ GRAD WIĘKSZY OD JABŁKA.

Piszę też o lękach i trudach życia mieszkańców wielkomiejskiego wieżowca: KRZYK O PÓŁNOCY.

O pracy psychologa lub terapeuty napisałam w powieści: PODRĘCZNIK CZAROWNICY.

O miłości w książce: TA NADCHODZĄCA, zawierającej dwie małe powieści.

Pisuję też o osobach, które same znajdują w sobie powołanie do pisania i poszukują pomysłów, natchnienia oraz sposobów, jak to ująć na białej kartce, jaką teraz jest monitor komputera. I nawiedza ich zwątpienie, czy starczy im talentu…To zawiera powieść: KLATKA GULIWERA. Dużo w niej wiedzy z psychologii twórczości, czego uczy na kółku literackim młody asystent. Opowiada im, jak rodzą się pomysły.

I wciąż lubię moment zajarzenia się pomysłu na nową opowieść.
/Katowice 10.10.2018r./

Napisała: